Nowy rok i nic poza tym część 2

Cześć to ja wasza Paulina W., jak pamiętacie ja i Martyna miałyśmy randki w piątek wieczorem. Nadszedł czas żeby wam opowiedzieć, co się wtedy wydarzyło. Zatem usiądźcie sobie wygodnie i czytajcie.

Nie zawsze jest tak, jak się zaplanowało...

 Umówiłam się z Marcinem na godzinę 19:00 w kociej kawiarni. Natomiast Martyna ze ''swoim'' miała się spotkać o 18:00 w restauracji Nowoczesnej. Ustaliłyśmy, że spotkamy się od razu, gdy nasze randki dobiegną końca. Oczywiście wspólnie się przygotowywałyśmy. Ja na wieczór wybrałam małą czarną z gorsetową górą, czarne botki na platformie, długi czarny płaszcz i kopertówę, a przyjaciółka czerwoną, dopasowaną, koronkową sukienkę midi, botki na niskim obcasie i torebkę kuferek. Zrobiłyśmy delikatny makijaż, a gdy nadszedł czas, to każda wyruszyła na swoje spotkanie. W kawiarni byłam już o 18:40. Po chwili podszedł do mnie Marcin - poznałam go od razu. Wyglądał jeszcze lepiej niż na zdjęciach.

- Hej jestem Marcin. Miło mi Cię poznać. - Uśmiechnął się do mnie.

- Hej Paulina i wzajemnie.

- Zamówiłaś już? - Zapytał.

- Tak, zaraz pewnie podadzą.

- Oj szkoda, że na mnie nie poczekałaś, ale rozumiem. Też zaraz zamówię i zjemy wspólnie.

Świetnie nam się rozmawiało. Czułam się jakbym go znała kila miesięcy, a nie dni. Wyszło na to, że oboje lubiliśmy te same książki, filmy. Ja dbam o formę i on też. Czas nam leciał wyjątkowo szybko. Wiecie jak to jest 19:00 cyk i już mamy 21:00. Ale tak to jest, jak ma się udane towarzystwo.

- Masz jutro wolne, czy jedziesz do pracy? - Zapytałam Marcina.

- Jutro mam wolne, a dlaczego pytasz?

- Jest dopiero 21:00 może jeszcze gdzieś pójdziemy?

- A co proponujesz?

- Niedaleko jest świetny klub. Tam możemy się wybrać, jak lubisz tańczyć.

- Lubię. Możemy tam iść jeżeli chcesz.

O 22:00 byliśmy w klubie. Tańczyliśmy, bawiliśmy się, czas nam leciał jeszcze szybciej niż w kawiarni. Byliśmy ze sobą coraz bliżej. Obejmowaliśmy się, dotykaliśmy, aż zaczęłam go całować... no co dziewczyny też mogą pierwsze zacząć. A widziałam, że mu się to podoba, więc kontynuowałam zaloty.

- Hej Paulina masz ochotę coś do picia?

- Pewnie. Poproszę sok pomarańczowy. Nie piję alkoholu.

- No i prawidłowo ja też nie.

- To może się napijemy i pójdziemy na spacer?

- Jeżeli tego chcesz, to pewnie. - Odpowiedział uśmiechając się do mnie.

Byłam w znakomitym nastroju, ale miałam ochotę na coś więcej. Najzwyczajniej w świecie musiałam się zaspokoić. Nie tylko faceci mają potrzeby i czasami budzi się w nich zwierzęcy instynkt.

Zabawa do rana...

Po północy byliśmy w jego mieszkaniu. Tak tak, wiem, że to nie za rozsądne, ale nie wszystko musi takie być. Kochaliśmy się namiętnie, masował całe moje ciało, a ja z przyjemnością odwzajemniałam pieszczoty. Działaliśmy całą noc. Z pewnością tego nie zapomnę.

Tydzień później - ogłoszenie zwyciężczyni

 Domyślacie się, która z nas wygrała zakład? Zwyciężczynią jest Martyna. Ona nadal utrzymuje ze swoim facetem kontakt. Umówili się na sobotę. Natomiast moja przygoda okazała się tylko przygodą. Po nocnej zabawie mój towarzysz się więcej nie odezwał. Dlatego nie należy się spieszyć. Wszystko musi być w swoim czasie i rozwijać się powoli.


                                                   Fotograf Oczami Skrzata

Komentarze

Prześlij komentarz