Pierwszy raz Pauliny i Piotrka

 Pierwsze tygodnie w szkole po wakacjach są najtrudniejsze. Trzeba od nowa przyzwyczaić się do porannego wstawania, klasówek, pytanek, zadań domowych, a od tego roku do testów maturalnych. Przy takiej ilości obowiązków, stresu, pracy, czasami trzeba pozwolić sobie na odrobinę zabawy oraz przyjemności, a jak wiecie ja jestem od tego ekspertką. To ja Paulina W. maturzystka, zauroczona pewnym nowym uczniem o którym chętnie opowiem więcej.

Szkolne przygody...

 Standardowo spóźniłam się na pierwszą lekcję. W klasie byłam dopiero o 8:15, ale na szczęście nauczycielka od matematyki nie zwróciła mi uwagi.

- Paulina dopiero zaczynamy klasę maturalną, a ty już się spóźniasz, co robiłaś? - Zapytała mnie szeptem Martyna.

- Problemy z autem nie chciało zapalić. - Odpowiedziałam.

- To jak przyjechałaś?

- Wzięłam auto mamy.

- Paulina i Martyna proszę o ciszę. Wiem, że ciężko się przyzwyczaić do szkoły po wakacjach, ale postarajcie się już zmobilizować do pracy i nie przeszkadzać. - Upomniała nas nauczycielka pani Monika.

- Przepraszamy proszę pani już będziemy cicho. - Powiedziałyśmy jednocześnie.

Lekcja minęła nam miło i szybko. Rozwiązywałyśmy zadania z x, czyli moje ulubione. Po matematyce miałyśmy w planie j.polski, j.niemiecki rozszerzony, wos, przyrodę i po tej lekcji idę do domu, ponieważ jestem wypisana z wychowania do życia w rodzinie i wf. Nie chodzę również na religię. Jestem ateistką od 11 lat. Gdy rozmawiałam z Martyną i Jolą na korytarzu w trakcie przerwy podszedł do nas Piotrek.

- Hej dziewczyny. - Powiedział do nas nowy.

- Hej Piotrek czemu nie było cię na matematyce? - Zapytałam.

- Zaspałem i auto mi się zepsuło. Musiałem wziąć samochód mamy.

- No popatrz popatrz, jak to dzisiaj się wszystkim auta psują. - Zaśmiała się do nas Martyna.

- Martyna o czym mówisz? - Zapytał się jej Piotrek.

- Wyobraź sobie, że naszej Paulince też się dzisiaj auto rano zepsuło i dlatego się spóźniła. - Wyjaśniła moja przyjaciółka.

- Wiecie co, ja już sobie pójdę. - Powiedziała Jola. Miałam wrażenie, jakby jej też się Piotr spodobał.

- Jola wszystko w porządku. - Zagadałam do koleżanki zaciekawiona.

- Tak pewnie. - Odpowiedziała i poszła do łazienki.

Gdy zadzwonił dzwonek weszliśmy do klasy. Mm nowa sala i to z ławkami trójkami. Jeżeli nie wiecie o co chodzi to już tłumaczę...trójki czyli ławki z trzeba miejscami.

- Piotrek chcesz usiąść z nami? - Powiedziała Martyna.

- Jeżeli Paulina nie ma nic przeciwko.

- Oczywiście, że nie mam. - Wypaliłam z za dużym entuzjazmem.

- Świetnie to może przed ostatnia ławka? - Zaproponował chłopak.

- Pewnie. - Odpowiedziałyśmy wspólnie.

Ta lekcja minęła mi również bardzo szybko, a to dlatego, że ukradkiem zerkałam na Piotra a on na mnie. Na przerwie dostałam od niego propozycję.

- Paulina masz ochotę zrobić sobie przerwę i iść na spacer do parku? Zrobimy piknik tylko ty i ja.

- W sumie dlaczego nie. To dopiero początek roku, więc zdążę się przygotować do matury.

Zgodnie z planem szykowaliśmy się na wagary do parku. W aucie mamy chłopaka był koc, koszyk, więc mogliśmy zrobić piknik. Po drodze kupiliśmy owoce, przekąski oraz napoje - oczywiście bezalkoholowe. Piknik postanowiliśmy zrobić w tylnej części parku, ponieważ mało ludzi tamtędy chodzi. Uznaliśmy, że będziemy bezpieczni i nikt nie dowie się o naszej wycieczce. Gdy byliśmy na miejscu, rozłożyliśmy koc, podzieliliśmy się przekąskami i napojami.

- Ale dzisiaj piękna pogoda, aż szkoda byłoby w szkole siedzieć. - Zagadał chłopak. Widać, że był zrelaksowany, rozmarzony. Chyba lubił podziwiać chmury i naturę.

- Oj tak, to pewnie ostatnie ciepłe dni. - Odpowiedziałam.

- Lubisz takie sielankowe klimaty?

- Lubię i chętnie patrzę na chmury i gwiazdy.

- To mamy coś wspólnego bo mam tak samo.

Po kilku minutach rozmowy położyliśmy się obok siebie. Oboje nie myśleliśmy o konsekwencjach ucieczki ze szkoły, ani jak te mini wagary mogą się skończyć. W pewnym momencie, gdy oboje byliśmy rozluźnieni, zaczęliśmy się całować, masować.

- Hmm przepraszam chyba nie powinienem. To otoczenie, ty, stres, jakoś tak na mnie dziwnie działa. - Zawstydził się chłopak.

- Nic nie szkodzi. Zresztą widzisz żebym była zła?

- Nie. Myślę, że jesteś nawet zadowolona z obrotu sprawy.

- Pewnie. Inaczej bym tu z tobą nie przyjechała. - Uśmiechnęłam się do Piotra. Byłam zadowolona z siebie, że udało mi się zrealizować pierwszy cel tego roku szkolnego.

Po około 2 godzinach usłyszeliśmy hałas. Ktoś się do nas zbliżał. Stwierdziłam, że to pewnie spacerowicze. W około jest dużo domków jednorodzinnych.

- Dzień dobry. Aspirant Morawiec i aspirant Biernacka. A państwo, to nie powinno być o tej porze w szkole? Proszę o legitymacje szkole lub dowody jeżeli macie.

- Dzień dobry. Oczywiście mamy dowody. - Oboje podaliśmy policjantom dokumenty i próbowaliśmy się wytłumaczyć, dlaczego nie jesteśmy w szkole. Niestety nie przyniosło to efektu i razem z funkcjonariuszami pojechaliśmy na posterunek z którego mieli odebrać nas rodzice.

- Jesteśmy pełnoletni, czy to konieczne żeby nasze mamy musiały nas odbierać? - Zapytał Piotr policjantów.

- Chcemy porozmawiać z waszymi rodzicami, więc tak. Tym bardziej, że z panią Pauliną już się znamy. Jeżeli dalibyśmy wam tylko pouczenie, to niczego byście się nie nauczyli. - Odpowiedziała policjantka.

Na komendzie spędziliśmy z 50 minut. Moja mama zjawiła się po 15 minutach od naszego przyjazdu, a mama Piotra po około 20. Jak się domyślacie mam szlaban na 2 tygodnie. Ale i tak było warto, a z Piotrem przecież mogę się spotykać w szkole.

Ciąg dalszy nastąpi...

Komentarz od autorki: mój projekt możesz wspierać tutaj - wspieram projekt


                                                   Fotografia Michał Migdalski

Komentarze

  1. Witam serdecznie ♡
    Moja przyjaciółka ma na nazwisko Biernacka :D Świetne opowiadanie. Aż się przypominają szkolne lata i te pierwsze miłości ^^ Czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoła już dawno za mną. Zawsze mi dziwnie, jak literacko do niej wracam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz